Pośród gier karcianych wyjątkowo proste podstawowe zasady gry ma wojna. Gra potrafi dać rozrywkę na długi czas, a przebieg rozgrywki jest mocno dynamiczny. Na czym polega wojna?
Zasady gry w wojnę
Bardzo trudno znaleźć gry karciane, które mają łatwiejsze zasady gry niż wojna. Wielokrotnie zdarza się tak, że pokazując karty najmłodszym, jako pierwszą grę prezentuje się im właśnie wojnę. Reguły rozgrywki trafiają właściwie do każdego i tylko kwestią czasu jest, aż proces nauki zostanie przeprowadzony od A do Z. Tym bardziej że grać w wojnę można praktycznie w nieskończoność, choć nie w każdym przypadku.
Zasady gry w wojnę są naprawdę proste. Grać w wojnę można co najmniej w dwie osoby, ale możliwa jest również gra w większej liczbie graczy. Dla prostszego zrozumienia najlepiej jednak tłumaczyć reguły na podstawie gry dwuosobowej. Każda rozgrywka zaczyna się od dokładnego potasowania talii kart. Nie ma doprecyzowanych informacji na temat tego, ile talii powinno wykorzystywać się do wojny. Gra daje tutaj dużą swobodę, choć nie należy przesadzać z liczbą kart, bo wówczas rozgrywka może przeciągać się w zbyt dużym stopniu i zrobić się po prostu nudna.
Po tym, gdy komplet graczy zasiądzie do stołu, a karty w talii zostaną potasowane, dzieli się ją na dwie równe części i przy naprzemiennym rozdaniu kart rozdziela je między obu grających. W efekcie zawodnicy mają swoje kupki z kartami i wtedy rozpoczyna się właściwa rywalizacja. Gra toczy się na wyjątkowo prostych zasadach, bo gracze w tej samej chwili wykładają na stół swoje karty. Bierze się tę kartę, która znajduje się na górze ich stosu. Oczywiście wszystkie karty odwrócone są w taki sposób, aby nie było widać, jaką mają wartość. Wykładając po kolei posiadane karty, gracze nie wiedzą, jaką w takim przypadku uda im się wyłożyć. Stuprocentowa losowość.
Po wyłożeniu obu kart następuje ich porównywanie. Ten gracz, który ma kartę o wyższej wartości, zabiera obie karty, jakie znajdują się na polu gry. W tej sytuacji warto przypomnieć hierarchię wartości, jaką posiadają karty w trakcie gry w wojnę. Nie ma tu żadnej filozofii i jest to nomenklatura powszechnie przyjęta w większości świata. Co natomiast istotne, w trakcie gry w wojnę nie mają znaczenia kolory — pik, trefl, karo i kier. Liczą się tylko figury. Kolejność wartości prezentuje się następująco, od najwyższej karty do najniższej:
- as
- król
- królowa
- walet
- 10 i pozostałe liczby w dół, aż do dwójki
Jeśli gracz ma kartę o wyższej wartości, zabiera obie karty i wkłada je na spód swojego stosu. Najciekawiej jest natomiast w sytuacji, gdy obie karty wyłożone na stole są takiej samej wartości. Wtedy dochodzi do tytułowej wojny, w której stawką jest większa liczba kart do wygrania i włożenia na spód talii. W takim przypadku obaj gracze biorą ze swojego stosu po jednej karcie, którą kładzie się zakrytą w poprzek kart, które tę wojnę wywołały. Wtedy wykładają po jeszcze jednej karcie, już pokazując ich wartości, i wówczas na normalnych zasadach odbywa się porównanie tego, co wyłożyli. Ten, kto ma kartę o wyższej wartości, zgarnia wszystko — czyli w opisanym przypadku wojny w sumie sześć kart!
Rzecz jasna może dojść do sytuacji, w której ponownie wyłożone będą karty tej samej wartości. Wtedy dochodzi do kolejnej wojny (na wojnie). Ponownie gracze wykładają po jednej karcie (zakrytej w poprzek) i ponownie wykładają na tę rosnącą stertę jeszcze po jednej karcie odkrytej. Ten, którego karta ma wyższą wartość, osiąga wygraną, a jeśli wartości są równe… dochodzi do kolejnej wojny — i tak dalej, aż do rozstrzygnięcia.
Gra w wojnę toczy się do momentu, aż jeden z graczy osiągnie wygraną poprzez zdobycie wszystkich kart przeciwnika (czy też przeciwników w wariancie wieloosobowym). Jak to bywa w przypadku zdecydowanej większości karcianek, tak i gra w wojnę dopuszcza pewne warianty i odmiany. Dużą popularnością cieszą się odmiany ściśle określające liczbę talii wykorzystywaną do gry lub też samą liczbę kart w tych taliach zawartych. Przykładowo, można grać w wojnę z jokerami lub bez jokerów, które najczęściej stanowią wtedy najwyższą kartę w trakcie rywalizacji, mając większą wartość niż asy.
Są także pewne opcjonalne zasady związane z samą rozgrywką, które mogą dotyczyć np. wojny. W uniwersum tej gry karcianej istnieje także pojęcie pokoju, co jest niczym innym jak wzajemnym dogadaniem się graczy, obopólnym ustaleniem, że w przypadku nastąpienia wojny oni nie chcą jej prowadzić. Wówczas zarządzany jest remis i karty wracają do graczy — na spód swojego stosu. Można też mówić o terminie nadrzędności wojny.
Wojna nadrzędna ma miejsce w sytuacji gry przynajmniej trzyosobowej, czyli w większym gronie. Przykładowo, jeśli dochodzi do wojny, a karty graczy mają następującą wartość: król, osiem, osiem, to zazwyczaj takie starcie wygrywa ten gracz, który posiada króla. Nadrzędność natomiast zakłada, że w sytuacji wcześniej opisanego przypadku jeszcze raz wszyscy gracze biorą udział w wojnie. Nie ma znaczenia fakt, że jeden z uczestników miał wyższą kartę. Dopiero gdy wszystkie karty są różne, wojnę uznaje się za zakończoną. Układ nie ma znaczenia.
Czasami zdarza się, że by zwiększyć losowość zabawy i szanse na spektakularną rozgrywkę, gracze postanawiają, że w trakcie wojny kładzie się na szali więcej niż jedną zakrytą kartę. Istnieje też możliwość gry na wcześniej ustalonych jeńców. Jeńca zdobywa się w sytuacji wygrania wojny. Wówczas gracz postanawia, że zdobyta karta nie trafia na spód talii, ale ląduje z boku — odkryta. Kiedy dochodzi do następnej wojny, ten sam gracz może postanowić użyć jeńca jako zastaw zamiast wyciągać w ciemno kolejną kartę z talii. W praktyce więc to nic innego jak strategia zabezpieczająca.
Dlaczego warto grać w wojnę?
Aby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego warto grać w wojnę, trzeba zastanowić się, czego właściwie wymaga się od gry karcianej. Porównywania opinii różnych ludzi zawsze będą wykazywać różnice podejścia czy oczekiwań, a każda analiza będzie się w tym kontekście różnić. Wojna ma jednak swoje bezapelacyjne atuty, które można — lub nie — najczęściej wymienić, chcąc teoretycznie odpowiedzieć na pytanie o powody gry w wojnę.
Przede wszystkim wiadomo, że wojna nie należy do gier skomplikowanych. Rozgrywka przeprowadzana jest w sposób wyjątkowo prosty, nie wymaga zaawansowanych reguł, w związku z czym nie wymaga też przesadnego zaangażowania intelektualnego. Wojna to dobra gra, gdy — mówiąc kolokwialnie — nie chce się przesadnie myśleć.
Co też ważne — i co wiąże się z wcześniej wymienionym argumentem — to że wojna ma niski próg wejścia. Zasady są łatwe do przyswojenia, w związku z czym nie zajmie dużo czasu wtajemniczenie nowego gracza. Stąd też wielokrotnie jest to pierwsza gra karciana, w którą uczy się grać dzieci. To alternatywna opcja do spędzania wolnego czasu, wolna od elektronicznych urządzeń.
Gra w wojnę jest przeprowadzana w sposób dynamiczny, szybki. Nie ma w niej długich namysłów, oczekiwania na ruch przeciwnika itp. W wojnie nie ma więc nudy i ślamazarności. Łączy się to też z faktem, że gra w wojnę nie wymaga większych przygotowań. Wystarczy do tego byle jaka talia kart, należy siąść byle gdzie i po prostu zacząć rywalizację w kilka sekund.
Jak grać w wojnę?
Standardową rzeczą, jeśli chodzi o wszelakie gry karciane, jest to, że zawsze należy mieć obraną jakąś strategię. Tylko w takiej sytuacji gracz realnie zwiększa prawdopodobieństwo swojego zwycięstwa i w pełni używa dysponowany potencjał. Nauka każdej gry potrafi być niemiłosiernie żmudna — no chyba że chodzi o wojnę. Gra toczy się w sposób lekki i nieskomplikowany, nie zabiera dużo energii, ale zarazem wyróżnia się tym, że… tak naprawdę nie ma w niej żadnej strategii.
Partia wojny jest grą stricte losową. Nie ma w niej możliwości kombinowania — ot, po prostu wykłada się przypadkowe karty, których kolejność została ustalona podczas tasowania, nad którym żaden z graczy nie ma absolutnie żadnej kontroli. Trudno tutaj o zastosowanie rachunku prawdopodobieństwa, tym bardziej że… i tak nie ma to większego sensu. No chyba że ktoś chce obstawiać zakłady bukmacherskie na gry karciane i spekulować, czy w danym rozdaniu wygra gracz 1 czy gracz 2. Do tego jednak trzeba by zapamiętywać całą talię i karty, jakie trafiają do poszczególnego stosu. Jednakże nawet wtedy gracz nie ma żadnego wpływu na swoje działania. Wojna to mechaniczne kładzenie kolejnych kart bez możliwości reakcji — czy się to komuś podoba, czy nie podoba.
Tak naprawdę jedyną strategię, jaką można próbować wykorzystać w wojnie, jest… cwaniactwo. Polega ono na tym, że zgarniając na swój stosik karty, które się zwyciężyło w rozdaniu, wkłada się je pod spód w odpowiedniej kolejności. Dzięki temu świadomie można ułożyć karty według wybranego klucza, z tym że… trudno powiedzieć, po co to właściwie robić. Wymagany byłby do tego ponadprzeciętny umysł, który potrafiłby zapamiętać układ kart w stosie rywala, aby ułożyć pod niego karty, które sam zdobywa. Mając jednak na uwadze dynamikę rywalizacji, najczęściej nie ma po prostu czasu, aby się za to wziąć. Stąd niektórzy twierdzą, że zawsze należy wsuwać karty do talii w kolejności od najsłabszej do najlepszej — no chyba że mowa o tych, którzy twierdzą odwrotnie. Możliwości taktyczno-strategiczne gry w wojnę są więc mocno ograniczone.

